Poranek mglisty ale przebija słonce w prognozie zapowiadali koniec deszczu i piękna pogodę na najbliższy tydzień.
Po śniadaniu kąpiel w lodowatej wodzie i w końcu wyszło słońce urządziliśmy suszarnię rzeczy i poszliśmy na ryby nad rzekę,
Pierwszy raz zestaw muchowy w dłoni i rekordowy pstrąg tego dnia należy do mnie :) ale ilościowo wygrał Krzychu. potem czas na kilka fajnych zdjęć trochę zabawy z filtrem Hoya ND400 i ok południa ruszamy w drogę w planie mamy dostać się do Tau dalej do Stavanger i kierować się na wylot na Bergen (okaże się zupełnie inaczej niż planujemy)
Schodzimy do miasta robimy zakupy i zajadami się grillowanym kurczakiem za tą cenę był po prostu genialny!!!
Spotykam polkę w sklepie i dowiaduje się którą drogę wybrać i jak najlepiej jechać do Bergen. po drodze zaczepia nas starsza pani i mówi, że tu nic nie złapiemy to lokalna droga przez góry i raczej rzadko ktoś jeździ tędy aż do Bergen.
Stajemy na stacji tam gdzie kupiliśmy gaz po 10 minutach zatrzymuje się samochód.
po pytaniu dokąd jedzie mówi ze do Tau wiec jedziemy, po chwili okazuje się jednak, że mamy transport do samego Bergen aż w to nie wierzymy, drugi stop i już jedziemy tak daleko. kupujemy piwo i nasz kierowca okazuje się być synem polaka emigranta z Krakowa do USA.
Koleś tez podróżuje po Norwegi i wraca do Bergen oddać auto do wypożyczalni, młody gniewny odważnie pije piwo w czasie jazdy przez całą drogę my z Krzychem wypiliśmy 3 a On sam 3 ale podróż mija nam w super atmosferze i śmiechu.
Zapłacił za nas 3 przeprawy promowe i wysadza nas niedaleko Bergen na wiosce tu planujemy nocleg bo już prawie 20 niestety pechem jest to ze odjechał z naszym chlebem, kilkoma zupkami i konserwami zapomniałem o tej torbie:)
po 21 mamy rozbity namiot w lesie nareszcie na prostej trawie jak dobrze spać na prostym terenie :)