W drodze na górę mijamy sporo ludzi w końcu jedna z większych atrakcji w regionie ( kobiety w japonkach, murzyni w mokasynach) idealnie przygotowani w góry:)
kilka przerw i po 3,5 godz marszu jesteśmy na górze pogoda się wyklarowała, wyszło słońce i na górze setki ludzi. jak dobrze jest zdjąć 15kg z pleców i położyć się nad przepaścią "lazurowego" fiordu.
Znaleźliśmy ustronne miejsce na rozbicie namiotu z jednej strony skała z drugiej przepaść także wychodzenie tylko jednym wyjściem :)
błogie lenistwo do wieczora nas czeka. spotyka nas para ludzi pytamy czy mają pizze ale ze śmiechem oznajmiają, że nie;)
w namiocie jak się okazało podłoga nie jest idealnie płaska cóż pierwsza noc na lekkim spadku ;)