Wysiadamy pod centrum handlowym i udajemy sie do Coopa na zakupy i podładować telefony zjeść coś ciepłego. plan jest taki do kawiarni idziemy podładować telefon złapać wifi po czym miłym akcentem spotykamy polską dziewczynę pracującą w tej restauracji opowiadamy jej nasz historie ona swoją co robi jak długo tu jest i ze mamy wielkie szczęście, że złapaliśmy tak ładna pogodę, na sam koniec dostajemy prezent taki jak od dawna nam brakowało po dwie bułki z sałatą mniam:) z szynką pycha z pomidorem po prostu miód dla ust ruszymy szukać miejsca do rozbicia namiotu jak się okazało musimy iść ok 5km ale mamy za to fajne miejsce nad samym zalewem praktycznie 30m do ulicy a tu spokój cisza woda,łodka. Robimy uroczysta kolacje nie konserwa i zupka chińska :) :)